Zbyt mały kontakt z młodzieżą oraz konflikt z przedstawicielami spółdzielni – to, według ustępującego z funkcji burmistrza miasta Eugeniusza Góraja, dwa powody, które przyczyniły się do wyborczej porażki. Z samorządowcem rozmawialiśmy nie tylko o ocenie tego, co wydarzyło się w minioną, wyborczą niedzielę. Pytaliśmy także o plany i to, jak teraz będzie wyglądał zwykły dzień Eugeniusza Góraja. Zapraszamy do lektury…
eRawa.pl: Emocje opadły, jak z perspektywy kilku dni ocenia Pan wynik wyborów?
Eugeniusz Góraj: Wynik wyborów jest taki jaki jest, decyzję podjęli wyborcy. Dotyczy ona zarówno wygranej i przegranej osoby. W tych wyborach akurat ja jestem osobą przegraną. Korzystając z okazji składam serdeczne gratulacje mojemu kontrkandydatowi. Jestem również osobą, która ma duże uznanie wśród mieszkańców Rawy, w końcu uzyskałem poparcie w wysokości prawie 3100 głosów.
Przypuszczał Pan, że w Rawie pojawi się kontrkandydat, który będzie w stanie z Panem wygrać?
E. Góraj: Nie. Nie przypuszczałem, ale wybory są wyborami i decyzję podejmują mieszkańcy Rawy. Nie zakładałem takiej sytuacji, że mój kontrkandydat może wygrać, ale nie znaczy to, że byłem pewien, iż te wybory może wygrać tylko i wyłącznie Eugeniusz Góraj.
W takim razie czego zabrakło w tegorocznej kampanii? Gdzie zostały popełnione błędy? Analizował je już Pan?
E. Góraj: Wydaje mi się, że młodzież zagłosowała na PiS i dlatego mój kontrkandydat uzyskał większe poparcie. Przeanalizowałem sobie również drugą sytuację, która również nie wpłynęła pozytywnie na liczbę głosów, to konflikt ze spółdzielnią. Innych analiz nie da się zrobić teraz, bo trzeba by było przeprowadzić badania.
Co zmiana osoby na stanowisku burmistrza oznacza dla Rawy Mazowieckiej i jej rozwoju?
E. Góraj: Trudno mi powiedzieć. Sądzę że wiele spraw będzie kontynuowanych, bo w Rawie sporo rzeczy zostało zrobionych. Można powiedzieć, iż koło zamachowe zrobiło pół obrotu i chyba nie można tego wstrzymać. Ten rozwój będzie dalej miał miejsce, tym bardziej, że chyba mieszkańcy i Rada Miasta nie pozwolą, by stało się inaczej.
Na czym Panu zależy najbardziej, jeżeli chodzi o te niedokończone sprawy?
E. Góraj: Najbardziej mi zależy, by ta zmiana nie dotknęła ludzi, z którymi współpracowałem. Chodzi tu nie tylko o pracowników Urzędu Miasta, ale także jednostek i spółek. Nawet jak będę miał okazję, a myślę, że tak się stanie, rozmowy z nowym burmistrzem, to na ten fakt zwrócę uwagę. Druga sprawa to miejsca pracy czyli mowa tu o nowym inwestorze Łódzkiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, który już wkrótce będzie mógł zapewnić 120 nowych miejsc pracy. I tutaj nic innego nie może się wydarzyć, to tylko kwestia czasu.
A jeżeli chodzi o rewitalizację miasta?
E. Góraj: Nie mam zdania, nie potrafię powiedzieć, czy to będzie kontynuowane, czy ten pomysł zostanie zupełnie odrzucony…
Będzie Pan współpracował z nowym burmistrzem?
E. Góraj: Bardzo chcę. Był u mnie przewodniczący nowej kadencji Rady Miasta i również taką wolę wyraziłem. Zawsze do takiej pracy potrzeba dwóch stron, ale ja deklaruję swoją chęć. To nie powinno dziwić. Jestem zainteresowany, żeby rozwój miasta dalej był widoczny i utrzymany na tym poziomie. Jeśli tylko do czegoś się przydam, to oczywiście pomogę.
Wskazówki dla burmistrza elekta?
E. Góraj: Nigdy tego nie robiłem, nie znam nowego burmistrza, poza imieniem i nazwiskiem oczywiście. Ale z tego dwunastoletniego doświadczenia mogę wyciągnąć przydatne wnioski. Współpraca i dobre stosunki z ludźmi, to jest kapitał, który nie tylko w Urzędzie Miasta, ale także w innych sytuacjach ma ogromne znaczenie. Jeśli ludzi się do siebie przekonuje, to głównie zaczyna się od pracowników, bo na nich również trzeba opierać całą swoją pracę. A później praca z mieszkańcami, dobra komunikacja.
A jak teraz będzie wyglądał dzień Eugeniusza Góraja, kiedy przestanie już być burmistrzem Rawy Mazowieckiej?
E. Góraj: Na pewno ten dzień będzie spokojniejszy. Myślę, że do połowy stycznia należy mi się odpoczynek, a później będę się zastanawiał co dalej. Na razie nie mam żadnego konkretnego pomysłu. Emeryturę biorę pod uwagę, bo już nabyłem do niej prawa, ale nie wiem czy zdecyduję się na nią wybrać. Nie podjąłem również decyzji co z Radą Powiatu, do której udało mi się zdobyć mandat radnego. Zrobię to w tym tygodniu, trochę konsultuję tę decyzję, ale skłaniam się chyba ku rezygnacji.