To był kulig ekstremalny – podsumowuje ks. Bogumił Karp. W weekend w Rawie odbyło się kolejne rodzinne wydarzenie zorganizowane przez rawską parafię…

erawaKultura
komentarzy

Mimo pogodowych zawirowań i może nie do końca dobrych warunków do białego szaleństwa, pierwszy parafialny kulig zorganizowany w Rawie Mazowieckiej można zaliczyć do udanych. W imprezie, która odbywała się na terenie Domu Sióstr Misjonarek Krwi Chrystusa na os. Tatar wzięło udział kilkadziesiąt osób.

Patrząc na organizację wydarzenia, śmiało można stwierdzić, że oprócz śniegu nie brakowało niczego. Frekwencja była przyzwoita, sprzęt do kuligu nie zawiódł, a ognisko i pieczenie kiełbasek to pewnik, który i tym razem dobrze zafunkcjonował.
– Powinno być więcej śniegu, ale skoro Pan Bóg dał tyle, to dziękujemy za to co dał i to był kulig ekstremalny, bo w śniegu, wodzie i błocie. Myślę jednak, że zabawa była fajna, dzieci się cieszyły, dorośli także – tak pierwszy parafialny kulig podsumował ks. Bogumił Karp, proboszcz parafii Niepokalanego Poczęcia N.M.P.

Skoro warunki nie pozwoliły na typowe zimowe szaleństwo, zebrani na wydarzeniu mieszkańcy Rawy spożytkowali czas w trochę inny sposób. Wśród pomysłów pojawiło się drużynowe przeciąganie liny oraz mecz piłki nożnej. Jak podkreśla ks. Bogumił, cel spotkania, a więc integracja parafian, na pewno został osiągnięty.

Previous Image
Next Image

info heading

info content


Podziel się artykułem

0

Dodaj swój komentarz