Przypadek jak z Barei, straty całkiem realne. „Topory” walczą o odszkodowanie w związku z zalaniem swojej siedziby przy ulicy Słowackiego.

erawaMiasto
fot. Stowarzyszenie Miłośników Gier Fabularnych i Fantastyki „Topory”
komentarzy

Kilka komputerów, monitory, czy internetowe modemy. To tylko część sprzętu jaki znajduje się na liście strat spisanej przez członków Rawskiego Stowarzyszenia Miłośników Gier Fabularnych i Fantastyki „Topory”. Siedziba pozarządowej organizacji została zalana wodą. Przyczyna, to jak się okazuje, niedopatrzenia podczas odtwarzania asfaltowej nawierzchni na jednej z ulic.

Popularny bunkier, gdzie od pewnego czasu urzędują „Topory”, zalany został po obfitych opadach deszczu. Bardzo szybko zlokalizowano przyczynę nagłego problemu. Kanalizacyjne studzienki, które miały odprowadzać wodę z najbliższej okolicy zostały szczelnie zalane asfaltem. To ewidentny błąd drogowców, którzy kładli asfalt na ulicy Słowackiego. Asfaltowa nakładka odtwarzana była tuż po zakończeniu prac związanych z modernizacją sieci wodno-kanalizacyjnej.

Lista strat pozarządowej organizacji jest bardzo długa. To między innymi 9 komputerów, kable, monitory, modemy, a także podłogowe wykładziny, czy cenne materiały reklamowe – wylicza Jakub Krawczyk, członek zarządu stowarzyszenia. (Wielkość strat widać na amatorskim nagraniu, stworzonym zaraz po zdarzeniu – link). Pomimo tego, że do zalania doszło na początku listopada, problemy ciągną się do dziś. Cały czas członkowie swoimi siłami próbują osuszać pomieszczenia. W miejscu, którym dysponujemy jest ogromna wilgoć – mówi serwisowi eRawa.pl Huber Jankowski. Wcześniej walczyliśmy, żeby pozbyć się jej ze ścian, a kiedy udało nam się uporać z problemem, po raz kolejny musimy osuszać całość. I tak nie da się uratować wszystkiego – dodaje prezes stowarzyszenia.

Previous Image
Next Image

info heading

info content


Przedsiębiorstwo, które wykonywało tam prace, w zupełności ponosi odpowiedzialność za zdarzenie, do którego doszło – tak sprawę komentuje Artur Piotrowski szef Rawskich Wodociągów i Kanalizacji. Pocieszający jest fakt, że wykonawca jest ubezpieczony i sprawa stowarzyszenia została przekazana do likwidatora szkód – dodaje. Do 10 stycznia stowarzyszenie musi wysłać resztę niezbędnej dokumentacji, która być może pozwoli im odzyskać pieniądze, chociaż za część poniesionych strat. Nigdy wcześniej nie mieliśmy takiej sytuacji i tak naprawdę nie wiemy, co nam się należy – kwituje Jakub Krawczyk.

Jak wiadomo organizacjom pozarządowym w Polsce, przynajmniej materialnie, powodzi się różnie i raczej… nie przelewa. Szczególnie w tym kontekście trudno więc nie żałować utraconego sprzętu.

 

Podziel się artykułem

0

Dodaj swój komentarz