Prokuratura rejonowa w Rawie Mazowieckiej skierowała akt oskarżenia do Sądu Okręgowego w Łodzi, którym objęła sześć osób zamieszanych w sprawę ubojni w Rosławowicach. Właściciel ubojni, dwie osoby prowadzące firmę dostarczającą bydło, dwaj lekarze weterynarii, a także kierowca samochodu, w którym znajdowało się padłe i chore bydło staną niebawem przed sądem.
Sprawa światło dzienne ujrzała w marcu 2013 roku, kiedy to policja przez przypadek trafiła na felerny transport zwierząt. Samochód z bydłem jechał do ubojni w Rosławowicach, gdzie miało ono być przerobione na mięso. Z 24 transportowanych krów 9 było martwych. Inne były ciężko chore, po badaniach stwierdzono m. in. zapalenie płuc, oskrzeli i jelit. Na tym się jednak nie skończyło. Podczas działań operacyjnych w ciężarówce zaparkowanej nieopodal ubojni, a także w innych ukrytych pomieszczeniach, ujawniono i zabezpieczono kilkadziesiąt ton mięsa niewiadomego pochodzenia. Po pobraniu próbek i ich dokładnym przebadaniu, okazało się, że w części z nich znajdują się antybiotyki i niebezpieczne dla życia i zdrowia bakterie.
Całość dochodzenia pozwoliła przedstawić właścicielowi ubojni zarzuty dotyczące popełnienia ośmiu przestępstw.
– Najpoważniejsze z nich to: sprowadzenie zagrożenia dla życia i zdrowia wielu osób, oszustwo na szkodę odbiorców mięsa, a także działanie na szkodę praw pracownika, naruszenie przepisów ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia, o ochronie zdrowia zwierząt i zwalczaniu chorób zakaźnych oraz o rachunkowości – informuje Krzysztof Kopania z prokuratury okręgowej w Łodzi.
Mężczyźnie za igranie z życiem i zdrowiem osób spożywających mięso pochodzące z jego ubojni, a także inne przewinienia grozi teraz do 12 lat pozbawienia wolności. Równie surowej kary może spodziewać się małżeństwo prowadzące firmę na terenie woj. kujawsko-pomorskiego. Ci przedsiębiorcy od 2009 roku dostarczali do ubojni bydło wątpliwej jakości.
Prokuratura oskarżyła również dwóch lekarzy weterynarii, którzy nie dopełniali swoich obowiązków i poświadczali nieprawdę, za co grozi im pozbawienie wolności do 5 lat.
– Ustaliliśmy, że lekarze weterynarii nie dopełnili obowiązków przy niektórych badaniach, które musieli wykonywać w tej ubojni. Nie byli obecni przy badaniu wszystkich sztuk krów. Akceptowali również przekraczanie ilości ubijanych zwierząt – mówi w rozmowie z naszym serwisiem Andrzej Nowak z prokuratury rejonowej w Rawie Mazowieckiej.
Kara nie ominie prawdopodobnie także kierowcy przewożącego zwierzęta na ubój. Za znęcanie się nad zwierzętami grożą mu dwa lata więzienia.