Trzy zarzuty usłyszał 26-letni mieszkaniec Rawy Mazowieckiej , który został zatrzymany przez rawskich policjantów jako sprawca kradzieży samochodu. W trakcie policyjnych czynności okazało się, że mężczyzna na swoim koncie ma także inny rabunek, w którym łupem stał się drobny sprzęt elektryczny oraz… taca z 30 bułkami.
13 listopada 2015 roku około godziny 10:30, do rawskiej policji zgłosił się 59-latek i powiadomił, że najprawdopodobniej w nocy skradziono jego samochód. Auto stało na parkingu przed piekarnią, w której pracuje. Swojego forda fiestę wycenił na 3800 złotych. O kradzieży powiadomił także swoich znajomych. Około godziny 14:00 mężczyzna zgłosił, że jeden z jego kolegów zauważył samochód zaparkowany przy ulicy Białej w Rawie. Policjanci zabezpieczyli auto i pozostawione w nim ślady. W tym samym czasie przeglądali monitoringi z pobliskich sklepów. Szybko wytypowali sprawcę. 26-latek został zatrzymany w sobotę około godziny 18:30.
Funkcjonariusze ustalili, że z piekarni, oprócz kluczyków do samochodu, zginęła taca z 30 bułkami, czajnik elektryczny i przedłużacz. Właściciele piekarni oszacowali straty na około 520 złotych.
Odzyskany samochód i taca po bułkach wróciły do właścicieli. Zatrzymany rawianin usłyszał trzy zarzuty: kradzieży samochodu, kradzieży bułek i sprzętu z piekarni oraz prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu. Przyznał się do zarzucanych czynów. Wyjaśnił, że do piekarni wszedł po chleb, ponieważ był głodny, ale zauważył całą tacę bułek, czajnik i przedłużacz, które wziął przy okazji. Kluczyki do samochodu ukradł ponieważ chciał odwieźć koleżkę do domu. Jak mówił, był pijany. Samochodem pojeździł po mieście, a kiedy auto „zgasło” zepchnął je na pobocze i zostawił. Ponieważ był już wcześniej notowany za podobne przestępstwa, grozi mu kara nawet do 15 lat pozbawienia wolności.