Po raz pierwszy widzowie reality show o zawodnikach MMA zobaczyli w programie nie jedną, ale aż dwie walki. Ich stawką był awans do wielkiego finału „Tylko Jeden”. O zwycięstwach decydowały charakter i serce. Pokonani przegrali nie z rywalami, ale z własnymi organizmami.
Już na początku 6. odcinka dowiedzieliśmy się, dlaczego w półfinale nie znalazł się Michał Sobiech. W ćwierćfinale „Dr. Beast” pokonał wprawdzie Karola Weslinga, ale przypłacił to zwycięstwo złamanym nosem. Lekarze orzekli, że Sobiech w najbliższych tygodniach nie będzie mógł trenować, a tym bardziej walczyć. W efekcie Michał z podniesionym czołem opuścił dom fightera.
Zastając taki skład Maciej Kawulski, Martin Lewandowski, Wojsław Rysiewski oraz Blanka Lipińska musieli zdecydować o tym, kto z kim zmierzy się w półfinale. Po burzliwej dyskusji stwierdzili, że najlepiej będzie, jeśli Marcin Krakowiak stanie naprzeciw Tomasza Romanowskiego, a Adrian Bartosiński stoczy pojedynek z Piotrem Walawskim.
To drugie zestawienie to rewanż za walkę z czasów amatorskich, którą wygrał Walawski. Smaczku takim półfinałom dodawał też fakt, iż w przypadku wygranych Krakowiaka i Bartosińskiego, w finale doszłoby do walki klubowych kolegów z łódzkiego Octopusa. Obaj wielokrotnie wspominali, że zrobią wszystko by tego uniknąć. Twórcy programu postanowili więc zagrać im na nosach i sprawdzić czy przyjaciele zmienią zdanie, gdy stawką pojedynku będzie zawodowy kontrakt z KSW wart 200 000 złotych.
W przededniu walk półfinałowych nerwy puściły Piotrowi Walawskiemu. Wyczerpany kolejnym zbijaniem wagi łodzianin wyładował swoją agresję na kamerach telewizyjnych obecnych w domu wojowników. Do porządku musiała przywołać go Blanka Lipińska, którą wsparł Maciej Kawulski. Napiętą atmosferę rozładowała wizyta najlepszego polskiego zawodnika MMA – Jana Błachowicza. „Cieszyński Książę” oczarował uczestników show swoją skromnością, otwartością i doświadczeniem. Cała czwórka poprosiła go o wspólny mini trening na tarczach pięściarskich, przy okazji wypytując o wskazówki w budowaniu karier.
Walki półfinałowe toczyły się na dłuższym niż dotychczas dystansie. Każda runda trwała nie 3, ale aż 4 minuty. Jako pierwsi do klatki weszli Adrian Bartosiński i Piotr Walawski. Z uwagi na epidemię koronawirusa, tym razem ich bliscy oglądali walkę za pośrednictwem Internetu, a nie z trybun.
Dwie wyrównane rundy zmusiły sędziów do zarządzenia pierwszej w historii „Tylko Jeden” dogrywki. W niej górę wzięła przewaga fizyczna Bartosińskiego, który lepiej zniósł trudy intensywnego pojedynku. Serią ciosów na głowę powalił rywala, któremu posłuszeństwa odmówił organizm. Wymiotującego z wycieńczenia „Ledę” ratownicy medyczni wynieśli z klatki na noszach.
– Tak wygląda MMA, nie zawsze pięknie – podsumował Maciej Kawulski, ale samemu pojedynkowi trudno odmówić walorów estetycznych i technicznych.
Jeszcze lepszy spektakl dali Tomasz Romanowski i Marcin Krakowiak. Ich pojedynek spokojnie mógłby stanowić wielki finał programu lub odbyć się na gali KSW. Technika i wszechstronność „Krakusa” kontra nieustanne parcie do przodu i żelazna kondycja „Tommy’ego” okazały się mieszanką wybuchową. Po dwóch rundach, w których walka toczyła się praktycznie tylko w stójce, sędziowie ponownie zarządzili dogrywkę. Jak się okazało, więcej sił zachował Romanowski, który zapędził rywala do defensywy i przechylił szalę na swoją korzyść. W ten sposób poznaliśmy finalistów pierwszego sezonu reality show „Tylko Jeden”, którym pozostało już tylko szykować się do najważniejszej walki ich życia.
Premiera 7. odcinka w piątek 24 kwietnia o 22:05 w Polsacie.
Źródło: Dział Promocji i PR Telewizji Polsat