„Szlachetna paczka” zakończona sukcesem. Do potrzebujących rodzin trafiła pomoc o łącznej wartości ponad 130 tyś…

erawaPowiat
komentarzy

131,230 tyś zł, 801 pudeł i 64 rodzin, które otrzymały pomoc – to wynik tegorocznej „Szlachetnej paczki” na terenie powiatu rawskiego. Wolontariusze włożyli wiele trudu, by pomoc trafiła do osób rzeczywiście jej potrzebujących.

Akcja „Szlachetna paczka” od trzech lat w tak dużym wymiarze realizowana jest w powiecie rawskim. Model pomocy zawsze opiera się na bardzo konkretnym wytypowaniu potrzebujących, określeniu ich potrzeb, a następnie pozyskaniu darczyńców. Tegoroczne „Szlachetne Paczki” w powiecie rawskim były wyjątkowo obfite. Co ważne podkreślenia, akcja miała nie tylko skupiać się na prostym zaspokajaniu potrzeb, „paczka” ma nakręcać do działania, co niewątpliwie się udało.

O tegorocznej edycji akcji rozmawialiśmy z liderką „Szlachetnej Paczki” – Agatą Popowicz. Zapraszamy do lektury…

Previous Image
Next Image

info heading

info content


eRawa.pl: Można ocenić, że to był dobry rok dla „Szlachetnej paczki”?
Agata Popowicz: Paczki w tym roku były wyjątkowo obfite, więc i radość obdarowanych rodzin była ogromna. Dostaliśmy masę kartek,  listów, przepięknych rękodzieł z podziękowaniami. Jeden z rolników wyrażając swoją wdzięczność podarował nam 5 worków kartofli, przekazaliśmy je do potrzebujących rodzin w mieście i choć nie jest to może materialnie duża pomoc, sam gest był bardzo ważny. Pod tym względem ta edycja była wyjątkowa.

Udało się skompletować paczki zgodnie z zapotrzebowaniem rodzin? Czy czegoś zabrakło?
A. Popowicz: Nie było rzeczy, której nie udało się kupić. Nawet jeśli jakiś darczyńca nie był w stanie zakupić jakiegoś drogiego przedmiotu, nasz zespół szukał wśród innych darczyńców, aby te potrzeby zrealizować w 100%. Tym bardziej, że darczyńcy pochodzili nie tylko z naszego powiatu. Paczki przywoziliśmy również z Warszawy, Łodzi, Koluszek, Grójca, wszystkie udało nam się logistycznie zwieźć. 

Czyli nie tylko darczyńcy, ale i drużyna wolontariuszy spisała się na medal?
A. Popowicz: Bardzo samodzielna, zaangażowana, nawet trudno mi to opisać w paru słowach. Ale drużyna dawała z siebie 100% tego co mogła.

Na  święta życzylibyśmy sobie jednak, aby ta liczba rodzin potrzebujących się zmniejszała, żeby bicie rekordu działało w drugą stronę?
A. Popowicz: Bardzo byśmy tego chcieli, bo to by oznaczało, że w naszym kraju jest lepiej i te rodziny sobie radzą, jednak na dzień dzisiejszy chyba takiej możliwości nie ma. A z drugiej strony ja bym nie chciała zwiększać liczby rodzin, którym pomagamy. Sądzę, że to jest błędem. W ubiegłym roku w całej Polsce 17,5 tyś, w tym 19,5 tyś rodzin. Uważam, iż zamiast ilości, powinniśmy postawić na jakość tej pomocy. Dokładniej weryfikować rodziny, do których jeździmy, czy ta paczka w ich życiu coś zmieni. Wolontariusze po zawiezieniu paczki czasem się zastanawiają czy ta rodzina słusznie otrzymała pomoc, powinniśmy dokładnie analizować  sytuację tych potrzebujących. My sporo odrzuciliśmy, bo odwiedziliśmy 85 rodziny, a 64 otrzymały paczki. A czasem odmówienie pomocy bywa bardzo mobilizujące dla ludzi, jednak nie zawsze.

Bo bycie wolontariuszem to nie tylko wdzięczność obdarowanych rodzin?
A. Popowicz: Tak, wolontariusze spotykają się z różnymi reakcjami. Tym bardziej, że często się zdarza, że w jednym budynku wielorodzinnym jedna rodzina otrzyma pomoc, a druga nie zostanie do niej zakwalifikowana. Zdarzyło się tak, że wychodzili z mieszkań jak nasze wolontariuszki niosły paczki i wypominali im, że oni ich nie dostaną, wyzywali je. To jest właśnie obraz naszego społeczeństwa, roszczeniowe, zazdrosne. Są to trudne sytuacje dla nas, ale musimy sobie z tym radzić. Bo dużą odpowiedzialnością jest wybór rodzin, którym ta pomoc jest rzeczywiście potrzebna.

Podziel się artykułem

0

Dodaj swój komentarz