43-letni Piotr M., właściciel ubojni pod Białą Rawską usłyszał prokuratorskie zarzuty oszustwa i naruszenia przepisów o ochronie zdrowia zwierząt. Prokurator po przesłuchaniu mężczyzny skierował wniosek do sądu o trzymiesięczne, tymczasowe aresztowanie. Jak wskazują pierwsze informacje, zwierzęta, które były wiezione do ubojni były chore. Weterynarze stwierdzili między innymi zapalenie płuc.
Mężczyzna przesłuchiwany był w rawskiej prokuraturze od południa. Złożył wyjaśnienia, choć na ich temat prokuratura milczy. Nie wiadomo czy 43-latek przyznał się do stawianych mu zarzutów. Prokuratorzy nie komentują dzisiejszego przesłuchania zasłaniając się dobrem śledztwa. Jutro sąd ma rozpatrzyć wniosek o tymczasowe aresztowanie Piotra M.
– Wniosek został skierowany do sądu ze względu na obawę matactwa i grożącą podejrzanemu surową karę – krótko poinformował rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania.
Według ustaleń śledczych, mężczyzna prowadząc ubój nie wypełniał wymogów weterynaryjnych. Produkowana żywność nie spełniała należytych norm jakości. Uwaga prokuratorów prawdopodobnie skupiła się także na próbie ukrycia blisko 18 ton mięsa, jakie właściciel ubojni przetrzymywał w chłodni zaparkowanej poza terenem zakładu. Mięso znajdujące się w aucie rzekomo nie nadawało się do sprzedaży, choć wiele wskazywało na to, że było do niej szykowane. Towar nie został jednak w żaden sposób oznakowany.
Niepokojące informacje płyną także od lekarzy weterynarii, którzy badali zabezpieczone zwierzęta. Jak się okazało, transportowane do ubojni bydło było chore. Lekarze stwierdzili u krów między innymi zapalenie płuc oraz w jednym przypadku krwotoczne zapalenie jelit. Sprawa jest rozwojowa. Potrzeba jeszcze wielu badań i analizy zebranych materiałów, by skutecznie wyjaśnić, co działo się w zakładzie pod Białą Rawską.